Życie nie przestaje zaskakiwać, oby tylko pozytywnie... . Wczorajszym popołudniem wracając rowerem z Nowego Targu (służbowy wyjazd do "gminy") w miejscu zwanym Pod Obłazami napotkałem samotnego jeźdźca, który im bliżej mnie coraz bardziej kogoś przypominał. Okazało się, że gniadą klacz ze stadniny w Łopusznej dosiada nie kto inny tylko ksiądz Władysław Zązel, kapelan Związku Podhalan i niedawny gość podhalańskich uroczystości w Harklowej. I tak jechaliśmy już razem: jeździec, który właśnie teraz, na zasłużonej emeryturze postanowił zrealizować skrywane dotąd pasje i ja, zdeklarowany rowerzysta, któremu koń też "chodzi po głowie". Służąc za przewodnika słuchałem harklowskich wspomnień księdza Władysława, który ostatecznie uznał, że jak dojechał już tak daleko to jakże nie odwiedzić naszego Proboszcza księdza Eugeniusza Dziubka. Szczęśliwie mając przy sobie aparat uwieczniłem tę niecodzienną chwilę, zaś uchylając rąbka tajemnicy dodam, że ksiądz Proboszcz otrzymał intratną propozycję towarzyszenia księdzu Władysławowi w konnych wyprawach. Kto wie...?